środa, 20 lutego 2019

ABC psich min


Przegląd psich min, które każdy musi znać

Psia twarz jest niewiele mniej wyrazista od ludzkiej. Mowę wyraża nie tylko twarz, ale całe ciało, zresztą u ludzi jest tak samo. Widać tam zarówno emocje, jak i to, co pies chce nam powiedzieć. Ciężka sprawa, dogadać się z człowiekiem. Zwłaszcza jak twój człowiek w ogóle nie rozumie, co do niego mówisz i zawsze reaguje inaczej, niż się chciało. Kompletnie nie dociera jak mówisz mu, że czujesz się źle. Człowiek złości się, że nie rozumie go pies, a czy on rozumie psa? A powinien, bo jest mądrzejszy :) Powinien też rozwinąć w sobie empatię, bo to pozytywna cecha ogólnie w życiu, nie tylko dla właścicieli psów.

Poniżej znajdziecie najważniejsze psie gesty, które, nierozumiane, mają daleko idące konsekwencje w zachowaniu i w ogólnej relacji z opiekunem. Zrozumienie strachu, stresu i złości to elementarz jakiejkolwiek relacji pies-człowiek. Każdym gestom towarzyszą też najpopularniejsze ludzkie reakcje.

Repertuar najważniejszych min

  • "Poczucie winy”. Uszy do tyłu, kręcenie się, czasem oblizywanie się, odwracanie głowy, machanie obniżonym ogonem, schylanie głowy, spowolnione ruchy. Mina „poczucia winy” to hit internetów.
Jak widzi to człowiek: narozrabiał i doskonale o tym wie, dlatego teraz mnie przeprasza i czuje się źle z tym, co nawywijał, czyli nasikał, pogryzł coś, wywrócił śmietnik, ukradł coś ze stolika. Doskonale wie i bardzo długo pamięta, co złego zrobił. Nawrzeszczę, żeby jeszcze lepiej zapamiętał, jak bardzo źle zrobił, skoro się kuli, to tym bardziej znaczy, że nauczy się na przyszłość. A zresztą jak mówię na głos „czemu pogryzłeś kapcia” to jeszcze bardziej się pręży, co oznacza, że doskonale rozumie.

Jak widzi to pies: człowiek jest w tej chwili niemiły, ja nie chcę z nikim konfliktu, nie chcę żadnych kłótni, no nie złość się już proszę, wszystko jest dobrze, nie chcemy tutaj żadnych problemów, wyluzuj, ja jestem tylko malutkim biednym psem i nie rób mi krzywdy. 

Pies wysyła sygnały uspokajające, żeby zakończyć konflikt. Już sama ta scena jest nieprzyjemna, przez co jest rodzajem kary, więc nie ma potrzeby dodatkowego karania psa ani celowego przedłużania sceny. Zwłaszcza, jeśli nabrojenie nastąpiło już jakiś czas temu, np. podczas naszej nieobecności, karanie będzie wysoce niepotrzebne i całkowicie nieskuteczne.

Do czego prowadzi niezrozumienie: utrata zaufania, pogłębianie objawów lęku i stresu, pogorszenie relacji przez nieprzewidywalność właściciela, niezrozumiałe kary bez walorów edukacyjnych prowadzące do stałego napięcia w obecności właściciela.

  • „Nie chcę tego robić, boję się”. Uszy położone, skulony tyłek, zapieranie się, niepewne ruchy, zerkanie na boki, czasem dyszenie, ślinienie, podniesiona łapa, drżenie, próba odsunięcia się/ucieczki.

Jak widzi to człowiek: pies nie chce czegoś robić (gdzieś wejść, do czegoś podejść, gdzieś iść, czegoś założyć) więc trzeba go do tego zmusić albo wrzasnąć, bo jest rozkapryszony. Przecież TY wiesz, że nie ma się czego bać, to tylko prysznic/auto/tramwaj/zatłoczona ulica/stół/obce psy. Burek, STÓJ!, Burek, CHODŹ TU!

Jak widzi to pies: boję się tej rzeczy, nie wiem co się wydarzy, nigdy nie byłem w takiej sytuacji lub wkładano mnie tam siłą lub ostatnio jak to zrobiłem to potem było bardzo strasznie, jak jest ta rzecz to pańcia robi się dodatkowo niemiła i się napina. Zaraz się rozpłaczę. Niech ta sytuacja się skończy. Proszę, nie każcie mi tu być, ja naprawdę nie chcę, nie!, nie!, NIEEE!! Muszę się zgodzić, naciskają na mnie, płaczę w środku.

Do czego prowadzi niezrozumienie: pogłębienie lęku, a co za tym idzie – objawów lęku, popsucie relacji wynikające z braku poczucia bezpieczeństwa przy opiekunie, wywołanie fobii, wywołanie agresji lękowej, uogólnienie się strachu na inne podobne sytuacje/przedmioty lub w ogóle na wiele rzeczy wokół (ogólna strachliwość), unikanie kontaktów z opiekunem.

  • „Zniknij z moich oczu, jestem wkurzony i być może będę musiał zrobić ci coś złego, choć bardzo bym nie chciał” – oznaki agresji, warczenie, nerwowe zerkanie,  jeżenie, podwijanie warg, czasem szczekanie, wpatrywanie się, obniżanie głowy lub jej lekkie odwracanie, machanie obniżonym ogonem, kłapanie zębami w powietrzu, napięcie mięśni.
Jak widzi to człowiek, który zna tego psa: pies jest wkurzony, ale nigdy jeszcze nie ugryzł, on się tylko tak droczy, bo on na pewno nie ugryzie, chce poudawać że jest groźny i że mamy się jego bać, cwaniakuje jak dresiarz a wiadomo że nic złego nie zrobi, on jest taki słodki jak się złości, a zresztą macha ogonem przy tym

Jak widzi to pies: bardzo mnie drażnisz i nie chcę żeby to, co teraz się dzieje, trwało dalej, natychmiast się odsuń, bój się mnie, mam emocje wywindowane ma maksa (pobudzenie powoduje, że macham ogonem), jestem zmęczony nie lubię cię idź stąd

Do czego prowadzi niezrozumienie: narastanie agresji lub wywołanie ugryzień bez ostrzeżenia, stałe napięcie i stres, uogólnianie agresji na inne sytuacje, wybór przez psa agresywnych gestów jako sposobu na radzenie sobie z większością sytuacji, gdzie nic innego nie działało.

Agresja może być wywołana bardzo różnorodnymi czynnikami, natomiast w tzw. przeciętnym polskim domu często spotyka się agresję „nie groźną” czyli poirytowanie psa, ale wstrzymywanie się od ugryzień lub bardzo łagodne ugryzienia. Każda agresja jest jednak agresją i ma swój powód.

Każde z tych zachowań można, a nawet należy modyfikować w mądry i przede wszystkim jasny dla psa sposób - a przynajmniej nie wolno się przyczyniać do pogłębiania tych zachowań. Każde zachowanie wynika z określonego samopoczucia, które to jest wywołane określonym czynnikiem; pies naprawdę niewiele różni się od człowieka.


A teraz repertuar moich ulubionych min:

  • Kurza stopa, jak oni to zrobili?

Zmarszczone czoło albo przekrzywiona głowa nad czymś małym i niesamowitym. Może być mały zwierzak (jeż). Może być kula-smakula. Może być zabawka na inteligencję. Może być coś wystającego z szafy. Kawałek smakołyka na podłodze, który powinien biegać, a leży. Dziwny dźwięk, wydobywający się z twoich ust.

  • Panie, ja tu tylko wącham
Każdy opiekun spokojnego psa to zna, zna to również każdy, kto swojego psa próbował szkolić. W reakcji na coś, pies nagle z ogromną fascynacją zaczyna wąchać okoliczną trawę i robi kilka kroków w bok. Nie do końca udaje mu się ściema, bo zezuje znad trawy na ciebie / innego psa, ale ogólnie to wącha. Ja jestem, panie, uczciwy pies, wącham, o niczym nie wiem, na spacerze jestem.
- dzieje się tak, gdy w pobliżu jest inny pies, z którym twój pies nie ma ochoty się kontaktować. Najfajniejsze jest to, że większość psów to rozumie i szanuje
- dzieje się tak, gdy podczas treningu wymagasz jakiegoś zadania, którego twój pies nie rozumie albo ma już serdecznie dość powtórek i czuje presję


  • Pokornie zgadzam się
To jest popisowa mina Lary. Ponieważ jest odpowiednio wcześnie i w spokoju zaznajomiona z różnymi sytuacjami, godzi się na nie, bo wie, że jedyną opcją jest w spokoju czekać i wykonywać polecenia. Tak jak za przeproszeniem kobieta u ginekologa. Grzecznie czeka aż stąd wyjdzie i czmychnie do domu.
Mina wygląda pokutnie. Duże, wilgotne oczy, pełne wyrzutu lub patrzące gdzieś w przestrzeń. Spokojne mlaskanie lub ciche stękanie („ja pierdolę kończ”). Uszy do tyłu i naciągnięta skóra na czole. Stanie w przedpokoju z brudnym brzuchem i czekanie na prysznic. Kąpiel. Czesanie. Wyjmowanie rzepów. Wracanie z balkonu do mieszkania. Schodzenie z wersalki na czas jej rozkładania. Zakładanie szelek. Kaganiec („jak mogłaś mi to zrobić, ty którą tak kochałam”). Czekanie na przystanku.

piątek, 15 lutego 2019

Pasze i karmienie. Część II


Nawiązując do wątku z poprzedniej notki:

Żerność

Psy mogą się wydawać mięsożerne ze względu na uzębienie i swojego dzikiego przodka, czyli wilka z lasu. Mięso zresztą bardzo lubią, a do produkcji energii bardziej potrzebują tłuszczów zwierzęcych niż węglowodanów. Modna teraz dieta Bones And Raw Food do tego właśnie nawiązuje (na drugim biegunie mody są z kolei karmy wegańskie dla psów, ale to zostawmy:). 
Czasem może jednak przeceniamy szlachetność psich potrzeb. Psy są bowiem wszystkożerne, jak dziki, świnie, szczury, chłoną to, co akurat jest. Lara jest encyklopedycznym modelem wszystkożerności. Wszystko + żerność to jest to. Mięso gotowane lub surowe, żywe lub martwe, warzywa i owoce, chleby, nabiały, ogórki kiszone,  pierogi, co pan dasz to wezmę. Żołądek psi cechuje bardzo duża kwasowość, dlatego wiele może znieść. Oczywiście jeden żołądek będzie bardziej wrażliwy od drugiego, natomiast dla mojej Lary temat zatruć jest równie egzotycznym tematem, co problemy z apetytem.

Wszystkożerność jest związana m.in. z historią psa, który trudnił się jedzeniem śmieci w okolicy ludzkich wiosek. To zresztą całkiem pożyteczne. Bezdomne psy z większości krajów wykonują to zajęcie nieprzerwanie od wieków. Domne psy też zwykle kochają śmieci, im bardziej obrzydliwe, tym lepsze. A jak nie zjem, to chociaż zakopiem, a wcześniej chwilę z tym poparadujem. Nieśmiertelne, symboliczne połączenie psa i kości to zresztą odbicie tego, o czym mówię: człowiek zjadł mięso, a dla psa była kość. Jestem pewna, że statystyczny człowiek zjada proporcjonalnie więcej mięsa niż statystyczny "mięsożerny" pies.
Tak się składa, że w moim domu Lara też pełni funkcję śmieciojada, ponieważ wylizuje opakowania po różnych produktach, a dzięki temu mogą one trafić do odpadków suchych. Wylizując moje talerze powoduje, że nie zatykam zlewu resztkami jedzenia, no i tych resztek nie marnuję. Lara zjada też np. niedobrą szynkę z pizzy, ścinki z okrajania surowego mięsa, rzecz co spadnie na podłogę i zrobi plamę, itd. Wszystkożerny pies jest eko.
Pamiętajmy jednak, że bazą żywieniową psów z dobrych domów w XXI wieku powinien być zbilansowany pokarm, a psie tendencje do jedzenia czegokolwiek najlepiej mieć pod kontrolą.

Karmienie

Są dwa rodzaje karmienia karmą: pierwszy to sypanie odmierzonej porcji do miski o stałych porach, drugi to stała dostępność jedzenia w misce. System jesz-ile-chcesz (nazywany ładnie ad libitum) jest z tego co widzę duuuuużo bardziej popularny. Z mojej perspektywy sprawa wygląda tak:
Lara je dwa razy dziennie odpowiednią dla siebie porcję i to jest moim zdaniem opcja optymalna i taką polecam. Nie wiem, do czego by doszło, gdyby karma była w misce non-stop. Może skręt żołądka, a może od razu jego rozerwanie, a w optymistycznej wersji 20 kilo nadwagi? Karmienie dwa razy dziennie uważam za dobre dlatego, że:
1) jest absolutna kontrola nad zjadaną ilością, a więc też nad masą ciała, 
2) jest absolutna kontrola nad kwestią apetytu i braku apetytu, 
3) jest kontrola przed spacerem, zwłaszcza bardzo aktywnym spacerem, czy pies ma pełny brzuch czy nie, 
4) jeśli w domu jest więcej zwierząt, zapobiegamy gastro-walkom czy jedzeniu z chytrości jeden przed drugim, 
5) nie śmierdzi w domu karmą, 
6) jest to dobre pod kątem rozmaitych ćwiczeń za jedzenie, w tym ćwiczeń samokontroli i dla ogólnych relacji: żarcie wydziela człowiek, a ty musisz coś za nie zrobić lub czegoś nie zrobić, 
7) jak pies się nażre pełną miską, to jest zamulony i podając pokarm w konkretnym momencie mamy możliwość tym zamuleniem sterować.

Co do wyboru karmy - uszanujmy przede wszystkim smaki samego psa. Jeśli nienawidzi jakiejś firmy, nie zmuszajmy go do jedzenia Active Pet. Bo najczęściej wtedy efekt jest taki, że pies nie lubi Active Pet czy innego Chappi, więc jedzonko leży smutno w misce, a pies dostaje ze stołu. W efekcie niby jest na Active Pecie, ale w rzeczywistości zjada tylko parę chrupek dziennie, a poza tym żywi się wraz z pańcią. W praktyce dostaje same smakołyki, a karma leży niechciana i jeszcze wietrzeje. No ale "mój pies jest na suchej karmie".
Uważam, że nie ma to większego sensu i warto wtedy albo wypróbować inną karmę, albo gotować samodzielnie jedzenie dla psa. Powinniśmy przykładać jednak wagę do wartości energetycznej, składu i proporcji składników odżywczych tego, co przygotowujemy: krótko mówiąc trzeba się trochę znać na dietetyce. Nie wątpię, że dobrze zbilansowane jedzenie robione samemu w domu jest stokroć lepsze od gotowych karm.
Czasem okazuje się jednak, że bardzo łatwo jest zachęcić psa do suchych chrupek, na które miał focha. Wystarczy poturlać je po podłodze, schować w kongu lub pustej plastikowej butelce z wyciętymi dziurkami, schować pod kocem/w kapciu i nakazać szukanie. Robi się wtedy ciekawiej, jest trochę jak na polowaniu, są dobre emocje.

Zasada 10%

Podsumowując, jest ogólna zasada, żeby "ludzkie" jedzenie nie przekraczało MAX 10% dziennej porcji energetycznej dla psa. Wtedy powinno być OK. W tych 10% znajdą się smakołyki do ćwiczeń i inne "drobne grzeszki", a jeśli ćwiczymy dużo, wtedy spalamy michę i całą porcją z michy skarmiamy na treningu. 
Poza tym, jeśli pies nie jest psem sportowym, a my znawcą w zakresie suplementacji, lepiej nie podawać żadnych uzupełniaczy witamin i minerałów. Suplementy z reklam, czy to dla psów, czy ludzi, podawane zdrowym osobnikom, w najlepszym wypadku nie mają żadnego wpływu na zdrowie, w najgorszym - szkodzą. Niezbędne składniki odżywcze powinna zawierać karma, natomiast przedawkowanie uzupełniaczy może być gorsze, niż ich niedobór i dotyczy to zarówno psów dorosłych, jak i szczeniąt w okresie intensywnego wzrostu. I ludzi też to dotyczy.

poniedziałek, 4 lutego 2019

Pasze. Część I

Karma sucha


Tłuste w dotyku, suche chrupki, które zjada większość psów, powstają na skutek ekspandowania lub ekstrudowania składników. Ekspandowanie – tak jak jest np. ekspandowana kasza jaglana z Biedronki – polega na bardzo szybkim podgrzaniu ziarna do temperatury zmieniającej wodę w parę, a wtedy woda, próbując wyparować z cząsteczki, zwiększa ciśnienie i rozrywa ją. W efekcie zostaje zniszczona struktura komórkowa, a to oznacza większą strawność i przyswajalność składników pokarmowych. Ekstrudowanie to z kolei gotowanie mieszanki składników w wielkim kotle, bardzo intensywne, w dużej temperaturze oraz przy zwiększonym ciśnieniu. Taka papa przeciskana jest później przez mały otwór, który formuje jej właściwy kształt i wielkość. Potem uformowana papa jest opryskiwana smakowitym tłuszczem, aby miała mniej lub bardziej atrakcyjny smak. Na koniec produkt jest suszony gorącym powietrzem i powstają chrupki o zawartości wody maksymalnie 12%. Chrupek zawsze cechuje się wysoką strawnością, dzięki wygotowaniu wszystkich składników na początku procesu.

O co chodzi z karmami dobrymi i nie dobrymi.

Ponieważ sucha karma jest łatwo strawna, to, wybaczcie bezpośredniość, psy walą po nich prawidłowe kupy. I teraz kupa mówi nam, jakiej jakości jest karma. Generalnie im gorsza karma, tym większa i częściej robiona kupa. Jedzenie przelatuje przez psa jak samolot. Przy lepszej karmie, kupa ma normalny rozmiar (dużo mniejsza od głowy psa :D) i robi się dwa, czasem w porywach do trzech razy dziennie. Dlaczego tak jest? Gorszej jakości, czyli kupogenne karmy mogą być zbyt szybko ekstrudowane lub niewłaściwie suszone, a przez to mogą zmniejszać swoją strawność i dodatkowo wytracać składniki odżywcze. Układ trawienny wyciąga więc z takiej karmy to, co może, a większość to po prostu pusta treść, która przeradza się w ogromną kupę.

Ważna jest także troska producenta o te składniki, witaminy i minerały, które giną w procesie ekstrudowania papy. Składniki wiele tracą ze swojej odżywczości, przechodząc przez proces produkcyjny. Dlatego pasza musi być w optymalny sposób uzupełniona o to, co się wytraciło. Tutaj cena jest plus minus informacją, czy producent o to dba, czy nie. Ogólne prawidło jeśli chodzi o jakość karmy jest takie, że im lepsza dostępność składników odżywczych w karmie i lepsza strawność, tym mniejszą ilość karmy pies musi zjeść. Zalecana dzienna ilość gramów karmy na kilogram masy psa opisana jest na etykiecie produktu.

To, czy podawana karma gwarantuje komplet potrzebnych składników odżywczych, poznamy głównie po kondycji sierści i skóry. Jest trochę tak, że przez psa przejdzie wszystko, a więc nawet najtańsze marketowe pasze nie spowodują (mam taką nadzieję) uszczerbku na zdrowiu i ogólnej kondycji. Co nie znaczy, ze nie warto wczytać się w ich etykietę i poddać refleksji.

Kolejna istotna rzecz, czyli skład. Podstawową zaletą gotowej karmy jest to, że jest zbilansowana. To znaczy, niezależnie od swojej jakości, najprawdopodobniej będzie miała właściwe proporcje tłuszczów, węglowodanów, białka, włókna pokarmowego, witamin i minerałów. Te proporcje mogą się mocno wahać w zależności od karmy i od przeznaczenia karmy, a trochę tych przeznaczeń jest (np. dla psów rasy yorkshire terrier w wieku 6-12 miesięcy, ale tylko samic z niestrzyżonym włosem i o imieniu na literę "B"). W przeciętnej porcji karmy jest przewaga węglowodanów, mniej więcej tyle samo białka i tłuszczu, częściej więcej białka, do tego od 6 do 9% popiołu i wilgotność od 6 do 12%. Istotna jest też strawność białka, węgli i tłuszczów, która dla przeciętnych karm marketowych wynosi odpowiednio ok. 81%, 85%, 79%. Im większa strawność, tym bardziej premium karma. Tu właśnie jest kwestia tej wspomnianej wcześniej objętości kupy.

W dobrych karmach, ogólnie mówiąc, skład jest bardziej wyszczególniony. W gorszych mamy zwykle tajemnicze "produkty pochodzenia zwierzęcego" plus reszta składu jak w paszy dla drobiu: ziarno, śruta sojowa. Zmielony drób wraz z jego paszą :) Uwaga też na napisy w rodzaju "minimalna zawartość X wynosi Y%", bo nie jest to rzetelna informacja i wynika wyłącznie z przepisów, każących skład jakoś tam na opakowaniu opisywać. Niektórzy producenci by tego najchętniej nie robili i zastępowali etykietę zdjęciem uśmiechniętego psa. Zwłaszcza ci, których karma to ekspandowana pszenica z aromatem tłuszczu. A więc im bardziej wylewnie producent opisuje swoją karmę, tym lepiej dla karmy.

Weźmy Dolinę Noteci. Ja jej nie stosuję, ponieważ kosztuje miliony, a ja milionów nie zarabiam, natomiast jest to hiperprzykład tego, jak bardzo szczegółowo i bez kompleksów mogą być wymienione składniki: wymiona, wątroba wieprzowa, nerki wieprzowe, serce wołowe, marchew, ziemniak, mączka kostna, jajka, etc, etc. 
Lara je obecnie N&D (Farmina), której skład jest przyzwoity, oceńcie sami:


Co prawda dopiero na odwrocie paczki dowiadujemy się, że owoc granatu stanowi 0,5% składu. Ważne, że z przodu opakowania zajmuje centralne miejsce, ale ciii :D