Szczeniaczki.
Z jednej strony natrętne, z drugiej pocieszne, z jednej
szkodniki, z drugiej – słodziaki przytulaki, które pachną szczeniakiem (kto nie
wąchał, niech żałuje).
Dzisiaj chcę opisać kilka rzeczy, które najbardziej rzucają mi się w oczy u
opiekunów szczeniąt. Chcę też wypowiedzieć małą wojenkę kwarantannie poszczepiennej.
Ale na początek jednak wstępniak o okresach rozwoju maluchów.
- okres neonatalny – od urodzenia do 14 dnia życia. Inaczej okres larwalny :) czyli życie przed rozwinięciem wzroku i słuchu, bez zdolności regulowania wewnętrznej temperatury, w całkowitym uzależnieniu od matki. Układ moczowy i wydalniczy muszą być stymulowane matczynym wylizywaniem. Wbrew niektórym dziwnym poglądom, taką larwę jak najbardziej bierzemy na ręce i obcujemy z nią!
- okres przejściowy – od 14 do 21 dnia. Wielka chwila otwarcia oczu, a potem pojawienie się zębów mlecznych i idąca za tymi zmianami nowa otwartość na zewnętrzne bodźce. Początek zachowań socjalnych.
- pierwotna socjalizacja, czy inaczej okres krytyczny – od 3 do 12 tygodnia życia. W tym okresie (tj. po 6 tygodniu) szczenię trafia do nowego domu. To bardzo ważny okres, w którym, najprościej mówiąc, programują się zachowania i reakcje na różne bodźce. Psia ciekawość w tym wieku nie zna granic, a rolą opiekuna jest dostarczenie mu maksymalnej ilości różnorodnych doświadczeń POZYTYWNYCH. Różnorodnych, to znaczy: podróże samochodem, jazda windą, poznanie obcych łagodnych dorosłych psów, poznanie jak największej ilości obcych osób, krótkie spacery w różnorodnych miejscach. Oczywiście wszystko na krótko i z umiarem, ale regularnie. Bodźcujemy psa każdego dnia.
- okres młodzieńczy, będący dalej okresem socjalizacji – od 12 tygodnia do okresu dojrzewania. Czas, w którym szczeniak robi się coraz pewniejszy siebie i niezależny, zachowuje czystość w domu, nadaje się do pierwszych prawdziwych lekcji posłuszeństwa, ale może mieć też swoje lęki i uprzedzenia. To czas, w którym z tymi lękami walczymy poprzez odwrażliwianie. Ponieważ jest to dalej okres socjalizacji, opiekun musi zapewniać maksymalną ilość różnorodnych bodźców – choć jednocześnie mogą ujawnić się tutaj efekty niedoboru bodźcowania z poprzedniego okresu rozwoju (głównie lęki).
Szczeniak w nowym
domu
Prawdopodobnie pierwszą rzeczą, jaką chcemy nauczyć
szczeniaka, będzie załatwianie się w jednym miejscu domu, a docelowo
załatwianie się na dworze. Wydaje mi się, że ważniejsze od wszystkich zasad
pozytywnej nauki czystości jest po prostu nie być leniuchem. Żeby pieseł
nauczył się robić swoje na dworze, musi tam po prostu wychodzić, milion razy
dziennie po dwie minutki. Wcześniej, nauka załatwiania się na matę jest głównie
mozolnym przenoszeniem sikającego szczeniaka z podłogi na matę i nagradzanie go
na macie. Dobrze, żeby na macie było zawsze trochę zapachu siuśków. Nie mniej
ważne od tego, co należy robić, jest to, czego nie należy robić, a.... wszyscy
to robią.
Nie karamy. Dlaczego? Nie dlatego, że krzyk to brutalne
znęcanie się, a klaps to cierpienie i tortury. Nie karamy dlatego, że nie
uzyskamy żadnej skuteczności poza skutecznym popsuciem waszej relacji,
wywołaniem lęku, braku zaufania i przede wszystkim niezrozumienia. Czy ktoś
widzi sens w karaniu noworodka, że narobił do pieluchy? Kary są popularne ze
względu na jedną niefortunną psią minę – minę „winowajcy”. Słynne „on wie, że
źle zrobił”. Nie przeceniajmy jego inteligencji :) Żeby nie popaść w dygresję, temat psich min i gestów rozwinę w kolejnej notce.
Drugą rzeczą, najbardziej kojarzącą się ze szczeniakiem obok siku
i kupy, jest zabawa. Zabawa = gryzienie, szarpanie, gonienie, branie do mordki
wszystkiego w zasięgu wzroku. Przyglądając się szczeniakom, z którymi pracuję,
widzę siłę i wszechpotęgę zabawki jako narzędzia do budowania: relacji,
samokontroli, euforii, posłuszeństwa, zaufania, nagrody, odłożonej nagrody i
pewnie jeszcze trochę by się znalazło. Najczęstsze błędy (nie trzeba tego
nazywać błędami, ale wtedy nazwijmy to ograniczaniem perspektywy wychowania
zajebistego dorosłego psa) opiekunów to:
1) zabawa rękami. Prowadzi do tego, że szczeniak
gryzie po rękach, oraz do tego, że ludzki dotyk znajduje się w jego psim rozumieniu
gdzieś na granicy zabawy / dokuczania, na pewno nie nagrody, a raczej gdzieś
wśród gestów, na które trzeba aktywnie reagować,
2) dokuczanie zabawkami. Rozumiem przez to różne
dziwne ruchy zabawką, począwszy od piszczenia prosto do ucha, poprzez chamskie
wyjmowanie z pyska, skończywszy na skakaniu pluszakiem po głowie i oczach :) najbezpieczniej jest
uciekać zabawką po płaskiej powierzchni, rzucać i szarpać się nią,
3) brak zabawek reglamentowanych. Szczeniak jest
szczeniakiem i jeśli nie będzie miał swobodnego dostępu do zabawek i gryzaków,
wybierze sobie sam zabawki w postaci mebli i butów. Jednak warto chować kilka
najfajniejszych i najbardziej ulubionych zabawek, które wyciągamy tylko na czas
wspólnej zabawy (tj. często w ciągu dnia, wszak szczeniak bawić się musi).
Chodzi o zbudowanie fajnej relacji i bycie dla psa atrakcyjnym (tylko ja wiem
gdzie leży to najulubieńsze i tylko ja je ożywiam :)),
4) zabawki nieatrakcyjne. Łatwo zauważyć, co psa
kręci – czy liny, czy piłeczki, czy futrzaste szarpaki, czy pluszowy miś, czy
gumowe piszczące, czy pusta butelka po wodzie. Bawimy się tymi, które lubi,
5) BEZPIECZEŃSTWO. Jeśli w wyniku zabawy zabawką
szczeniakowi coś się stanie, może się zrazić na długo, a może nawet na zawsze. Miejmy
na uwadze to, żeby w nic się nie walnął, nie poślizgnął za bardzo, nie dostał
zabawką po głowie, etc. Niech przykładem będzie moja Lara, która przypadkowo
oberwała w oko piłką tenisową, dość mocno spuchła, i nie używa do dziś piłek. Boi
się też twardych szarpaków, bo kiedyś nieźle się jednym poobijała. Więc jaka jest jej reakcja na zachęty zabawy piłką: tylko nic mi nie rób ej dobra nie musimy się bawić jestem fajnym bezproblemowym psem.
Wreszcie trzecia rzecz związana ze szczeniakami:
SOCJALIZACJA. Chcemy wychować zrównoważonego psa, który się niczego nie boi,
nie poluje na zwierzęta, nie ma żadnych fobii ani nie rozwinie się u niego
agresja, a poza tym zna savoir vivre w kontaktach z innymi psami. Porządna i intensywna socjalizacja może to wszystko ułatwić. Mówiąc
inaczej, dobra opieka nad szczeniakiem zapobieże problemom behawioralnym
dorosłego psa. Przykładowa lista rzeczy, które chciałabym pokazać mojemu
szczeniakowi przed ukończeniem 12 tygodnia życia (oczywiście niektóre z
trzymaniem na rękach, inne na smyczy): tramwaj, podróż samochodem, ogromny
karton który się przewraca, przebranie z wielkim kapeluszem i czarnym płaszczem,
kury w zagrodzie, kaczki nad rzeką, klatka kennelowa, koń, kot, królik, zabawa
w gwiezdne wojny (latanie szczeniakiem jak samolotem, no co), ogromne puste
boisko, spotkanie z dogiem niemieckim, wizyta w mieście, spotkania z dziećmi.
Kwarantanna
Szczenięce szczepienia i związana z nimi osłabiona odporność
oznaczają podatność na choroby. Żeby im zapobiec, weterynarze zalecają
kwarantannę. Na czym polega kwarantanna w praktyce: opiekun izoluje szczeniaka
w domu od wszystkiego i od wszystkich, uczy czystości jedynie przy pomocy
rozłożonych gazet/maty i zwleka z pierwszym spacerem nawet do okresu
młodzieńczego. U opiekuna włącza się myśl „każda bakteria zabije mojego psa”. Moim
zdaniem, jest to prosty przepis na wychowanie psa lękliwego, niepewnego siebie,
mogącego mieć wypaczone emocjonalne reakcje na różne codzienne zjawiska, nie potrafiącego
ogarnąć się wśród rozproszeń, etc. Uważam, że trzeba znaleźć równowagę pomiędzy
troską o zdrowie fizyczne, a troską o psychikę. Kwarantannę potraktujmy jako
coś, co zawsze mamy na uwadze z tyłu głowy, aby nie przesadzać ze spacerami.
Nie chcę przecież zabierać siedmiotygodniowego malca w góry :) Jednak nie wyobrażam
sobie jego wychowania bez kontaktu z trawnikiem, przynajmniej kilkoma innymi
dorosłymi psami, bez podróży środkami lokomocji ani pokazywania mu (niech
będzie, że na rękach) różnych dziwnych zjawisk, w tym zwierzaków.